Music

czwartek, 14 lipca 2016

Diabolik Lovers - 2 "Hikari"

  No i pierwszy wakacyjny post :D Miałam zamiar pisać częściej ale znając mnie znowu nic z tego nie wyjdzie... ;-; Jakoś nie miałam weny przy pisaniu tej części DiaLover, ale mam nadzieje, że wam się spodoba :3 Nie przedłużając zapraszam do czytania i komentowania!

♥♥♥



  Poczułam, że oczy wszystkich osób znajdujących się w salonie przeniosły się na mnie.
Po trwającej kilkanaście sekund ciszy, odezwał się Laito.
- Miło, że już się obudziłaś księżniczko, jak widzisz mamy gościa! - zawołał wesoło.
- Kto... - warknęłam, lecz przerwał mi Reiji
- My również chcielibyśmy to wiedzieć - westchnął. - Niestety ojciec chyba znowu wpadł na jakiś świetny pomysł, z naszym udziałem.
- Czekaj, chwila więc to jest ten mój prezent! 
- Najwyraźniej tak... - kontynuował. - Na razie wiemy tyle, że nazywa się Hikari Miyake, jej ojciec powiedział jej, że mieszka tu jej rodzina i ma się tu zatrzymać na jakiś czas
- No chyba sobie żartujesz! Człowiek w tym domu! - krzyknęłam.
Nigdy nie lubiłam ludzi. Wydawali mi się oni nudni i nie godni uwagi. A teraz gdy okazało się, że jedna z przedstawicielek ich gatunku ma zamieszkać w moim domu!
- Wiesz księżniczko jak ci się prezent nie podoba to możesz mi go oddać - Laito spojrzał na mnie wymownie. 
Warknęłam cicho i zajęłam swoje miejsce na moim lazurowym fotelu. Spojrzałam na dziewczynę siedzącą obok Laito. Dosyć długie blond włosy z fioletowymi końcówkami okalały drobną twarz z dużymi niebieskimi oczyma, w których widać było lęk. W sumie trudno było jej się dziwić.
- I co teraz zamierzacie zrobić?


- Ech... Chyba na razie będzie musiała tu zamieszkać, tak jak powiedział ojciec. - westchnął różnie nie zadowolony co ja Reiji. - Jest jednak jakiś plus, w końcu będziesz miała jakiś kontakt z przedstawicielką twojej płci. Pewnie właśnie o to chodziło ojcu z tym prezentem
- Bardzo śmieszne, że niby ja jestem chłopczycą czy co!? Zresztą ja mam wystarczająco waszego towarzystwa!
W sumie było w tym trochę racji. Odkąd pamiętam nie miałam żadnej przyjaciółki. Nie znałam żadnej wampirzycy a z ludźmi nie miałam nigdy nic wspólnego. Tak naprawdę nigdy nie potrzebowałam kogoś takiego. Z natury jestem samotniczką i wole swoje własne towarzystwo a jeśli już go potrzebowałam to bracia zawsze przychodzili mi z pomocą.
- Kasumi mogłabyś zaprowadzić ją do pokoju gościnnego? - zapytał a raczej rozkazał Reiji.
- Nie mam wyboru prawda? - westchnęłam i wstałam z fotela.
Dziewczyna nadal patrzyła się na nas pytającym i przestraszonym wzrokiem.
- A i przy okazji wyjaśnij jej co nieco
- Tak, oczywiście to ja zawsze muszę odwalać czarną robotę - mruknęłam pod nosem.


  Szłyśmy długim ciemnym korytarzem. Dziewczyna patrzyła się przed siebie, lecz co jakiś czas spoglądała na mnie pytająco. W końcu doszłyśmy do jednego z wielu pokoji gościnnych w rezydencji. Był on dosyć jasny utrzymany w kolorach miętowym i szarym.
- Od teraz mieszkasz  w tym pokoju, nie szwendaj się po rezydencji i o 18:00 przyjdź na kolacje do jadalni - rzuciłam i już miałam wyjść z pokoju kiedy odezwała się ona.
- Czekaj, miałaś mi wyjaśnić co to za miejsce?
- Eh... Od teraz znajdujesz się w rezydencji rodziny Sakamaki, Jako iż masz zaszczyt tutaj mieszkać, to zachowuj się i nie sprawiaj problemów, jasne?  - warknęłam.
- Hej! Czemu od razu jesteś taka nie miła co!? - dziewczynie najwyraźniej nie podobała się moja odpowiedź.
- Heh... Ty wyraźnie nie wiesz z kim masz do czynienia, co? - zaśmiałam się i pchnęłam dziewczynę na ścianę, otwierając usta i ukazując dwa białe, ostre kły.
- W-w-w - jąkała się dziewczyna.
Nachyliłam się nad jej uchem i wyszeptałam. - Już wiesz, że nie warto ze mną zadzierać, więc bądź grzeczna a obiecuje nic ci nie zrobić
Dziewczyna wpatrywała się we mnie z przerażeniem i gdy tylko się od niej odsunęłam, odskoczyła w stronę łóżka. Zaśmiałam się jeszcze cicho i wyszłam z pokoju.


Leżałam na łóżku wpatrując się na baldachim wiszący na moją głową, gdy nagle usłyszałam pukanie do drzwi. Oczywiście od razu wiedziałam kto to. Jedyna osoba w tym domu, która szanowała moją prywatność. I jedyna która nie pojawiała się w pokoju bez żadnej zapowiedzi.
- Wejdź
Drzwi otworzyły się a za nimi stał Subaru. Podszedł i usiadł na moim łóżku, wpatrując się we mnie pytająco.
- Powiedziałaś jej coś?
- Nawet więcej niż powiedziałam - wyszczerzyłam ponownie białe kły.
-Wiesz, sądzę że nie powinnaś być dla niej od razu taka ostra
- Pff... Coś ty taki miłosierny się zrobił. Zresztą jeszcze nic jej takiego nie zrobiłam
- Słuchaj, mi również nie podoba się to, że mieszka tu człowiek ale będziemy musieli to jakoś przeżyć
- A niech se tu mieszka, tylko najlepiej z daleka ode mnie.
- Chłopak westchnął .- Dobra ja się zbieram, pamiętaj, że niedługo kolacja
Kiwnęłam głową i wróciłam do gapienia się na błękitny baldachim. Od strony biurka usłyszałam ciche miauknięcie. Biała kotka syberyjska powoli wdrapała się na wysokie łóżko, mimowolnie  się uśmiechnęłam i pogłaskałam ją. Błękitne, przenikliwe ślepia wpatrywały się we mnie. Westchnęłam cicho, wstając z łóżka.
- Życz mi powodzenia - rzuciłam w jej stronę.


Kiedy pojawiła się w jadalni wszyscy już tam byli. Oczywiście łącznie z nią...
Zajęłam swoje miejsce naprzeciwko Ayato, a pomiędzy Subaru i Shuu. Kolacja jak zwykle odbywała się w milczeniu. Gdy wszyscy już prawie skończyli jeść Reiji odchrząknął i zaczął mówić.
- A więc Hikari skoro już to mieszkasz to musisz się przystosować do naszego trybu życia. Po pierwsze szkoła wieczorowa do, której będziesz teraz uczęszczać zaczyna się o godzinie 16:00 więc o 15;30 musisz się stawić przed rezydencją. W pokoju znajdziesz mundurek.
Będziesz chodziła do klasy razem z Kasumi, Ayato i Kanato. O reszcie dowiesz się z czasem...
Dziewczyna tylko lekko kiwnęła głową. Reszta posiłku minęła w milczeniu.


Na zegarze wybiła dwunasta, kiedy wychodziłam z rezydencji do ogrodu. Wzdrygnęłam się lekko czując nocny chłód. Spacerowałam powoli ścieżkami wśród krzaków róż, kiedy usłyszałam cichy chichot. Rozejrzałam się dookoła ale nic nie zauważyłam.
- Za dużo horrorów oglądam - westchnęłam sama do siebie.
Ruszyłam dalej już trochę spokojniejsza kiedy usłyszałam go po raz drugi. Myślałam, że serce mi stanie. Na moje szczęście kiedy minęłam zakręt dostrzegłam bawiącą się z moją kotka, przy fontannie jasnowłosą. Odetchnęłam cicho z ulgą, dziękując, że to tylko ona.
Blondynka słysząc kroki odwróciła się w moją stronę. Przez chwile mierzyłyśmy się wzrokiem.
Przez chwile miałam nawet coś powiedzieć, ale stwierdziłam, że nie ma to większego sensu.
Odwróciłam się i powoli odeszłam, nadal czując na sobie wzrok błękitnookiej.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz