Tak, tak wiem jestem zła, nic nie dodaje, obiecuje a potem nic się nie pojawia, wiem. ;-;
Ale w końcu znalazłam wenę na napisanie tego rozdziału, choć i tak średnio mi się podoba. Mam w planach, nową serie. Pierwszą część mam już napisaną i miejmy nadzieje, że pojawi się w przyszłym tygodniu. A teraz zapraszam do czytania i wyrażania swojej opinii w komentarzach :3
♥♥♥
*Perspektywa Madeline*
Szczerze to mogłam się spodziewać każdego. Każdego oprócz niego...
Kilka metrów ode mnie stał ten sam chłopak, którego spotkałam w parku kilka dni temu, ten sam, który dołączył do naszej klasy podczas wymiany międzyszkolnej, ten sam, który był demonem.
Haston posłał mu wściekłe spojrzenie, co szczerze, dosyć mnie rozbawiło. Czarnowłosego najwyraźniej też bo na jego twarzy pojawił się asymetryczny uśmiech. Podszedł trochę bliżej nas i zwrócił się do Hastona.
- Nie nauczyli cię w domu, że dziewczyny się szanuje, szczeniaku?
- Zamknij się, Myślisz, że co ciekłeś sobie z piekła i ci tu wszystko wolno!?
- Haha... - czarnowłosy zaśmiał się ironicznie. - O to się nie musisz martwić rudy, ciebie to nie dotyczy, a teraz z łaski swojej mógłbyś się stąd usunąć bo znudziło mnie twoje towarzystwo.
Haston wyciągnął dłoń ściśnięta w pięść z zamiarem uderzenia demona kiedy z budynku szkoły zabrzmiał przeciągły dźwięk dzwonka. Chłopak tylko przeklął cicho pod nosem i zniknął za rogiem budynku. Dobrze wiedział, że przez swoje ciągłe wybryki, wisi nad nim widmo dyrektorki i nawet najmniejsze przewinienie może mu się ostro dostać,
Ja nie wiedząc co zrobić, również powoli minęłam czarnowłosego i również ruszyłam w stronę szkoły.
Kiedy już stałam kilka metrów od niego,odwróciłam głowę i zawołałam cicho.
- Dzięki...
Nie widziałam wyrazu jego twarzy ale byłam pewna, że się uśmiechnął.
Po lekcjach
Przez cały dzień zajmowałam się raczej rozmyślaniem o sytuacji, która przytrafiła się rano oraz o tym czy czarnowłosy, którego spotkałam powiąże mnie z przypadkowym spotkaniem na ziemi.
Sam dzisiejszy dzień był dosyć męczący więc odetchnęłam z ulgą kiedy usłyszałam ostatni dzwonek, komunikujący koniec zajęć na dziś. W towarzystwie Idalii udałam się na parking koło szkoły, większość uczniów stał przy swoich samochodach rozmawiając, ale nie dało się nie zauważyć, że również tu panuje jakaś dziwna atmosfera.
- Wiesz może o co chodzi - zapytała rudowłosa.
- Nie, ale chyba się domyślam... - westchnęłam,
Pożegnałyśmy się, a Idalia ruszyła w stronę swojego samochodu, ja zaś udałam się do części parkingu, w której zaparkowany był mój motocykl. Ta część parkingu była zazwyczaj najbardziej opustoszała ponieważ niewiele osób przyjeżdżało do szkoły na motocyklach czy skuterach, większość wolała prostsze rozwiązania jak autobus, czy samochód. Jednak dzisiaj panowało tu niemałe poruszenie. Kiedy udało mi się przecisnąć przez tłum gapiów, zrozumiałam dla czego. Jakiś nastolatek, ewidentnie piekielnego pochodzenia, wdał się w szarpaninę z uczniem naszej szkoły. Parząc na to co działo się od przyjazdu nowych uczniów, ta sytuacja bardzo mnie nie zdziwiła. Podeszłam do swojego motocyklu i już zamierzałam opuścić teren szkoły, kiedy usłyszałam za sobą dość charakterystyczny głos.
- Wow, no co jak co, ale aniołka, na takiej maszynie bym się chyba nie spodziewał
Odwróciłam głowę i spojrzałam za siebie z asymetrycznym uśmieszkiem - Och, no widzisz jak ja lubię zaskakiwać - wyszczebiotałam patrząc demonowi prosto w szkarłatne oczy.
- No, no ktoś tu ma gadane - zaśmiał się. - My się już chyba gdzieś widzieliśmy co?
Zamurowało mnie. Jeśli ktokolwiek dowiedziałby się, że podróżuje do świata ludzi z własnego "widzi mi się", to czuje, że źle by się to dla mnie skończyło. Nie chodziło tylko o odebranie mi mojej rozrywki, ale być może też czegoś jeszcze wartościowszego. A jak na razie jedyną osobą, która widziała o moim małym występku, stała właśnie na przeciwko mnie i spoglądała na mnie pytająco.
- Yyym... Być może, jeśli dobrze pamiętam to przed lekcjami, koło pływalni, a poza tym to chodzimy razem do klasy, ale rozumiem, że mogłeś to przeoczyć - moja gra aktorka i doskonałe skrywanie emocji w końcu się na coś zdały.
- Uśmiechnął się przebiegle, i w dalszym ciągu wlepiał we mnie swoje ciemnoczerwone oczy - Na pewno aniołku? A mi się zdaje, że widzieliśmy się jeszcze w innym miejscy, choć może lepiej pasowało by określenie w innym wymiarze, co?
- Zbladłam (jeśli w ogóle bardziej się da) i spojrzałam na niego wzrokiem mówiącym mniej więcej tyle co "powiedziałeś coś czego mówić nie powinieneś i jeśli w przeciągu 5 sekund nie usuniesz się z mojego pola widzenia, zrównam cię z ziemią"
Chłopak zareagował na to tylko cichym śmiechem i dodał - Oj spokojnie, jak na razie nie mam zamiaru nikomu o tym wspominać, a tak w ogóle to jestem Jensen - wyciągnął w moją stronę dłoń.
- Madeline... - powiedziałam, ściskając jego dłoń.
- A teraz wybacz, ale będę zmuszony cie opuścić, idę zająć się rozdzieleniem, tych idiotów - kiwnął głową w stronę bijącej się dwójki - do zobaczenia
Przez chwilę wpatrywałam się jeszcze w sylwetkę oddalającego się chłopaka, po otrząśnięciu się z dość dziwnej rozmowy, wsiadłam na motocykl i ruszyłam w stronę domu.
- To będzie ciekawy tydzień... - wymamrotałam sama do siebie.
Po powrocie do domu rzuciłam się na łóżko i zamknęłam oczy wsłuchując się w muzykę wydobywającą się z odtwarzacza. Musiałam przemyśleć naprawdę wiele rzeczy. Ale moje rozmyślanie przerwał dźwięk przychodzącego sms'a. Chwyciłam komórkę w celu przeczytania go.
Od: Idalia
Do: Madeline
Temat:!!!!
Treść: Mad! Ty, ja sala prób w szkole, już! Jest problem!
Momentalnie zbladłam. Jeśli Idalia naprawdę się zdenerwowała musiało to być coś naprawdę ważnego. Chwyciłam jedynie swoją skórzaną kurtkę i wybiegłam z domu.
- Wiesz może o co chodzi - zapytała rudowłosa.
- Nie, ale chyba się domyślam... - westchnęłam,
Pożegnałyśmy się, a Idalia ruszyła w stronę swojego samochodu, ja zaś udałam się do części parkingu, w której zaparkowany był mój motocykl. Ta część parkingu była zazwyczaj najbardziej opustoszała ponieważ niewiele osób przyjeżdżało do szkoły na motocyklach czy skuterach, większość wolała prostsze rozwiązania jak autobus, czy samochód. Jednak dzisiaj panowało tu niemałe poruszenie. Kiedy udało mi się przecisnąć przez tłum gapiów, zrozumiałam dla czego. Jakiś nastolatek, ewidentnie piekielnego pochodzenia, wdał się w szarpaninę z uczniem naszej szkoły. Parząc na to co działo się od przyjazdu nowych uczniów, ta sytuacja bardzo mnie nie zdziwiła. Podeszłam do swojego motocyklu i już zamierzałam opuścić teren szkoły, kiedy usłyszałam za sobą dość charakterystyczny głos.
- Wow, no co jak co, ale aniołka, na takiej maszynie bym się chyba nie spodziewał
Odwróciłam głowę i spojrzałam za siebie z asymetrycznym uśmieszkiem - Och, no widzisz jak ja lubię zaskakiwać - wyszczebiotałam patrząc demonowi prosto w szkarłatne oczy.
- No, no ktoś tu ma gadane - zaśmiał się. - My się już chyba gdzieś widzieliśmy co?
Zamurowało mnie. Jeśli ktokolwiek dowiedziałby się, że podróżuje do świata ludzi z własnego "widzi mi się", to czuje, że źle by się to dla mnie skończyło. Nie chodziło tylko o odebranie mi mojej rozrywki, ale być może też czegoś jeszcze wartościowszego. A jak na razie jedyną osobą, która widziała o moim małym występku, stała właśnie na przeciwko mnie i spoglądała na mnie pytająco.
- Yyym... Być może, jeśli dobrze pamiętam to przed lekcjami, koło pływalni, a poza tym to chodzimy razem do klasy, ale rozumiem, że mogłeś to przeoczyć - moja gra aktorka i doskonałe skrywanie emocji w końcu się na coś zdały.
- Uśmiechnął się przebiegle, i w dalszym ciągu wlepiał we mnie swoje ciemnoczerwone oczy - Na pewno aniołku? A mi się zdaje, że widzieliśmy się jeszcze w innym miejscy, choć może lepiej pasowało by określenie w innym wymiarze, co?
- Zbladłam (jeśli w ogóle bardziej się da) i spojrzałam na niego wzrokiem mówiącym mniej więcej tyle co "powiedziałeś coś czego mówić nie powinieneś i jeśli w przeciągu 5 sekund nie usuniesz się z mojego pola widzenia, zrównam cię z ziemią"
Chłopak zareagował na to tylko cichym śmiechem i dodał - Oj spokojnie, jak na razie nie mam zamiaru nikomu o tym wspominać, a tak w ogóle to jestem Jensen - wyciągnął w moją stronę dłoń.
- Madeline... - powiedziałam, ściskając jego dłoń.
- A teraz wybacz, ale będę zmuszony cie opuścić, idę zająć się rozdzieleniem, tych idiotów - kiwnął głową w stronę bijącej się dwójki - do zobaczenia
Przez chwilę wpatrywałam się jeszcze w sylwetkę oddalającego się chłopaka, po otrząśnięciu się z dość dziwnej rozmowy, wsiadłam na motocykl i ruszyłam w stronę domu.
- To będzie ciekawy tydzień... - wymamrotałam sama do siebie.
Po powrocie do domu rzuciłam się na łóżko i zamknęłam oczy wsłuchując się w muzykę wydobywającą się z odtwarzacza. Musiałam przemyśleć naprawdę wiele rzeczy. Ale moje rozmyślanie przerwał dźwięk przychodzącego sms'a. Chwyciłam komórkę w celu przeczytania go.
Od: Idalia
Do: Madeline
Temat:!!!!
Treść: Mad! Ty, ja sala prób w szkole, już! Jest problem!
Momentalnie zbladłam. Jeśli Idalia naprawdę się zdenerwowała musiało to być coś naprawdę ważnego. Chwyciłam jedynie swoją skórzaną kurtkę i wybiegłam z domu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz