Miałam w planach trochę inny post, ale skoro mamy Halloween to czemu by nie napisać bonusu?
Dawno nie napisałam nic tak długiego i jestem z siebie bardzo zadowolona.👻👻👻
Historia tu przedstawiona nie ma wpływu na akcje głównego opowiadania!
Mam nadzieje, że się spodoba, zapraszam do czytania i komentowania!
Wesołego Halloween!🎃🎃🎃
- Subaru!... Ayato!.. Shu!.. No ktokolwiek!.. - wołałam bezskutecznie słysząc jedynie echo swojego głosu.
Był późny październikowy wieczór, a ja snułam się po korytarzach rezydencji w poszukiwaniu moich braci, po których ślad zaginął. Czy to zrządzenie losu, że gdy mam zły humor i nie chce mi się na nikogo patrzeć to nie mogę się od nich odpędzić, a gdy szukam choć odrobiny rozrywki, oni znikają?
Sprawdziłam już wszystkie miejsca, w których zazwyczaj przebywają, ale nie dało to żadnego rezultatu. Usłyszałam stukanie w okno znajdujące się po mojej prawej stronie. Było zasłonięte grubą czerwoną kotarą. Powoli podeszłam do niego. Czy to aby na pewno bracia znowu sobie ze mnie nie kpią? Odsłoniłam kotarę, jednak nikogo za nią nie było. - To tylko gałęzie drzew - wmawiałam sobie. Odwróciłam się i spojrzałam w głąb ciemnego korytarza. W tej chwili wydał mi się on naprawdę przerażający. Słyszałam głośne bicie mojego serca.
- Hej, Kasumi nie bój się, to ty tu jesteś wampirem, to ciebie powinni się bać - wyszeptałam cicho aby dodać sobie otuchy, niestety nie przyniosło to żadnych rezultatów.
Z duszą na ramieniu ruszyłam niepewnym krokiem do części domu w której znajdował się mój pokój, stwierdzając, że poszukiwanie braci jest nie na moje nerwy. Kiedy w pewnym momencie poczułam dotyk na ramieniu, tego było dla mnie za wiele. Pisnęłam głośno i pognałam na złamanie karku nie skupiając się szczególnie na tym gdzie biegnę. Bieg na oślep nie okazał się najlepszym wyjściem i szybko został przerwany gdy uderzyłam w coś, a raczej kogoś. Skołowana podniosłam głowę do góry.
Od razu rozpoznałam Czerwone tęczówki oczu Subaru.
- Ojejciu jak dobrze, że to tylko ty... - wysapałam opierając się o jedną ze ścian.
- Mogę wiedzieć co robiłaś i dlaczego tak krzyczałaś? - zapytał skołowany.
- Co!? Ja... Nie to nic, yyy... zmieszałam się lekko.
- Dobrze, to już nie ważne, Mieliście cię znaleźć i przyprowadzić do reszty. Laito znowu kłóci się o coś z Reijim - wyjaśnił.
- My?
- No ja i Kanato - powiedział spoglądając w ciemny korytarz z którego chwilę wcześniej wybiegłam.
Jak na zawołanie jeden z moich starszych braci - Kanato, wyszedł z ciemności z lekko kpiącym uśmieszkiem na ustach.
- Ty mała gnido! - warknęłam - Ładnie to tak straszyć młodszą siostrę!?
Ten tylko zaśmiał się i zniknął tak szybko jak się pojawił. A ja spojrzałam na Subaru.
- Idziemy?
- Idziemy
Po przejściu kolejnych korytarzy, które przy towarzystwie Subaru już nie wydawały mi się takie straszne, doszliśmy do jsalonu. Reszta braci siedziała na fotelach lub kanapach i zażarcie o czymś dyskutowała. Kiedy weszliśmy, zamilkli i spojrzeli w naszą stronę. Powoli zajęliśmy swoje miejsca.
- Stało się coś? - zapytałam.
- Można tak powiedzieć - zaczął Reiji. - Wiesz może co dzisiaj jest?
Zastanowiłam się przez chwilę. - Poniedziałek nie?
Reiji teatralnie przewrócił oczami i zakrył twarz dłonią, a Laito zaczął cicho chichotać.
- Co jak co ale po tobie spodziewałem się bardziej błyskotliwej odpowiedzi - westchnął.
- Dobrze fajnie, ale ja nadal nie wiem o co chodzi - mruknęłam.
- A więc dzisiaj, księżniczko jest Halloween - zaczął Laito. - Ale ten sztywniak stwierdził, że nie będziemy go obchodzić, ponieważ jest to święto śmiertelników - fuknął w stronę Reijiego.
- W sumie czemu nie? - mruknęłam
- Bo ja tak mówię - zakomunikował Reiji.
Po około pół godzinnym namawianiu Reijiego, udało nam się go przekonać.
Bracia stwierdzili, że przyszykują salon, w którym wszystko będzie się odbywać, a ja poszłam do pokoju się przebrać. Moim głównym problemem stało się to, co mam na siebie włożyć, czyli można powiedzieć, że typowy problem moich rówieśniczek. Nigdy nie świętowaliśmy Halloween, więc nigdy nie miałam takiego problemu.
Przejrzałam całą moją szafę wzdłuż i wszerz, ale nie miałam pomysłu na mój kostium.
Rozejrzałam się po pokoju w poszukiwaniu inspiracji. Moją uwagę przykuła jedna z porcelanowych lalek, którą dostałam od ojca, stojąca na szafce. Miałam ich całą kolekcje. I choć niektóry mogliby je uznać za przerażające, ja bardzo je lubiłam. I tak własnie narodził się mój pomysł.Wygrzebałam z szafy czarną gotycką sukienkę z koronkami, sięgającą do kolan i białe zakolanówki również zakończone koronką. Szybko przebrałam się, nakładając jeszcze czarne pantofle i rozczesując włosy.
Pomalowałam się lekko, z natury jestem dość bada więc jedna rzecz z głowy, przeciągnęłam usta beżową szminką, pomalowałam rzęsy i zaróżowiłam policzki. Kiedy skończyłam, podeszłam do jednego z luster aby zobaczyć moje dzieło. Efekt końcowy bardzo mi się podobał.
Zadowolona z efektu. Zeszłam do salonu aby zobaczyć jak idzie moim braciom. I musiałam przyznać, że szło im naprawdę świetnie! Na ławie koło kanapy poustawiane były półmiski z najróżniejszymi słodyczami, od żelków w kształcie gałek ocznych i babeczkowe dynie, po cukrowe czaszki i cukierki w kształcie nietoperzy. Stało tam również siedem dużych kielichów napełnionych ponczem. Przy telewizorze znajdowała się już cała masa opakowań z płytami CD, kątem oka dostrzegłam parę popularnych horrorów i thrillerów. Reszta pomieszczenia również wyglądała świetnie. W niektórych częściach pokoju stały wydrążone dynie z palącymi się w środku świecami lub zawieszone były sztuczne pajęczyny.
Zachwycając się pomieszczeniem dostrzegłam również moich braci. Oni również postanowili się przebrać.
Kanato miał na sobie czarną pelerynę i doczepionymi niewielkimi, diablimi różkami, a w dłoni oprócz Teddiego trzymał też miniaturowe widły. Laito ubrany był w kostium przypominający muszkietera, za to głowę Ayato zdobiła korona oraz zawiązana na szyi czerwona peleryna obszyta białym futerkiem. Po chwili dostrzegłam też resztę rodzeństwa. Shu, który w tej chwili wylegiwał się na sofie, owinął swoje ramiona, nogi tułów i część głowy bandażami na wzór mumii. Subaru zaś na jednym oku zawieszoną miał opaskę z trupią czaszką, miał również skórzany pas za który przełożona była metalowa szabla. Najbardziej jednak zaskoczył mnie Reiji samym tym, że postanowił się przebrać choć od początku był przeciwnikiem tego święta. Miał na sobie granatową szpiczastą czapkę i pelerynę pod kolor.
Uśmiechnęłam się szeroko, co rzadko mi się zdarzało, i podeszłam do nich.
- No nie powiem nieźle się spisaliście
- Tak, wyszło lepiej niż się spodziewaliśmy - zaczął Laito.
- Fajnie, że wam się podoba - powiedział Ayato - ale może lepiej zacznijmy już coś robić, bo obawiam się, że jeśli nie to całe jedzenie zniknie szybciej niż się pojawiło - westchnął wskazując na Kanato siedzącego na fotelu i objadającego się babeczkami pokrytymi czerwonym lukrem.
Tak więc usiedliśmy wszyscy na kanapie i fotelach z zamiarem obejrzenia czegoś. Oczywiście nie obyło się bez kłótni na temat tego co powinniśmy włączyć, ale w końcu poszliśmy na kompromis w obejrzeniu "Klątwy".
Film powoli zaczął się rozkręcać, wszyscy siedzieli wpatrzeni w ekran kiedy nagle dało się słyszeć głośny dźwięk dzwonka do drzwi. Lekko się wzdrygnęłam, na co Ayato tylko zachichotał.
Patrzyliśmy na siebie przez chwilę.
- To może ja pójdę to sprawdzić - westchnęłam.
- Idę z tobą - powiedzieli w tym samym czasie Laito i Kanato.
Tak więc ruszyliśmy sprawdzić kto narusza nasz spokój. Wyjrzałam przez okno prowadzące na dziedziniec. Moim oczom ukazała się grupka dziewczyn przebrana w najróżniejsze kostiumy. No tak, te tradycje ludzi związane z chodzeniem po domach i proszeniem o cukierki... Nagle coś mi zaświtało. Zmrużyłam oczy aby lepiej przyjrzeć się twarzy jednej z dziewczyn.
- Nie może być...- cicho warknęłam.
- Hymm..? - mruknął Laito.
- Co jest - zawołał Kanato przepychając się w stronę okna.
- Masami... - westchnęłam.
Na co Laito zaniósł się głośnym śmiechem. Było do przewidzenia, że tak zareaguje. Masami była moją rywalką i wrogiem od początku liceum. Nigdy za sobą nie przepadałyśmy, za to ona bardzo przepadała za moimi braćmi, niestety dla niej, bez wzajemności. Więc czy to przypadek, że akurat dzisiaj postanowiła do nas wpaść?
- A może by tak?.. - w mojej głowie zaczął knuć się plan.
Pół godziny wcześniej
- No chodźcie dziewczyny! - zawołałam. - Nie bójcie się będzie zabawnie zawołała wygładzając czerwoną sukienkę, którą miałam na sobie i poprawiając sztuczne kły.
- Masami ja nie wiem czy to jest taki dobry pomysł - zawołała jedna z dziewcząt przebrana za baletnice.
- Nie dramatyzuj Rika, mówiłam ci, będzie dobrze - odpowiedziała Utako.
Same wpadły na pomysł zwierania cukierków w Halloween. Moim pomysłem za to było odwiedzenie domu rodziny Sakamakich. Jednak moje towarzyszki stwierdziły, że staroświecka gotycka willa, wygląda zbyt mrocznie i, że nie powinnyśmy tam iść.Bo w końcu takie akcje dzieją się w popularnych horrorach, prawda? Na co stwierdziłam, że to tylko wina ich wybujałej wyobraźni. Na szczęście po jakimś czasie udało mi się je przekonać do zapukania do rezydencji. Tak więc zrobiłyśmy,
Drzwi powoli otworzyły się ukazując skąpany w mroku korytarz.
- Cukierek albo psikus - zawołała Utako
Odpowiedziała nam głucha cisza.
- To chyba znaczy, że nikogo nie ma, czas wracać - pisnęła Rika.
- Nie dramatyzujcie - westchnęłam. - Nie ma mowy, żeby ich nie było - po czym pociągnęłam je w stronę drzwi. Kiedy weszłyśmy do posiadłości drzwi zatrzasnęły się za nami z głośnym trzaskiem na co Rika tylko podskoczyła z piskiem.
- Hmm... Chyba trzeba się będzie trochę rozejrzeć - stwierdziłam.
I nie słuchając marudzenia towarzyszek ruszyłam korytarzem. Musiałam przyznać, że dom był naprawdę dobrze przystrojony, a dekoracje wyglądały bardzo realistycznie.
- Fajne dekoracje, nie dziewczyny? - zapytałam.
Odpowiedziało mi jedynie moje echo. Odwróciłam się. Za mną nie było nikogo. Spięłam się lekko, ale zignorowałam to wmawiając sobie, że pewnie poszły one poszukać domowników.
Weszłam do jednego z pomieszczeń wydawało się puste i ciemne, tylko na kilku szafkach znajdowały się niewielkie świeczniki dające trochę światła. Ruszyłam w stronę kolejnych drzwi, kiedy nagle mój but zaczepił się o coś leżącego na ziemi. Zachwiałam się, ale udało mi się nie upaść. Dostrzegłam, że moja noga owinęła się w bandaż, tylko skąd... Spojrzałam na sofę koło której przechodziłam. Dostrzegłam tylko unoszącą się powoli postać, owiniętą od góry do dołu bandażami. Szybko wybiegłam z pokoju trzaskając drzwiami. Serce biło mi jakby zaraz miało wyskoczyć. Ruszyłam pędem, dostrzegając stolik ze smakołykami, w końcu po to tu przyszłyśmy prawda? Kiedy podeszłam dość blisko dostrzegłam, że na jednym z foteli przy stoliku ktoś siedzi.
- Halo? - zawołałam.
Zza oparcia fotela wyłoniła się postać. Górną część twarzy miała zasłoniętą przez kaptur, a wokół ust dostrzegłam liczne czerwone ślady, jakby krew. Wrzasnęłam i szybko odwróciłam się mając zamiar wybiec z pokoju kiedy uderzyłam w kogoś. Przetarłam oczy i spojrzałam na błyszczące złowrogo, czerwone oczy wpatrujące się we mnie, kątem oka dostrzegłam jeszcze tylko, że ów osoba miała na sobie szpiczasty kapelusz wiedźmy.
Miałam tego dość, chciałam jak najszybciej odnaleźć moje towarzyszki i się stąd wynieść. Złapałam za klamkę dużych drewnianych drzwi, mając nadzieje, że są to drzwi wyjściowe. Niestety weszłam do przestronnego pokoju, niestety było w nim ciemno jak i w innych. Dostrzegłam, że na środku znajduje się duże łóżko z baldachimem. Idąc w jego stronę niechcący zahaczyłam nogą o jedną z szafek i usłyszałam donośny huk.Spojrzałam pod nogi. Z półki spadła porcelanowa lalka ubrana u koronkową gotycką sukienkę. Porcelana lekko pękła w miejscu policzka lalki. Nachyliłam się aby ją podnieść, kiedy się wyprostowałam dostrzegłam stojąco przede mną postać. Miała ona nienaturalnie bladą cerę i wyglądała jak lalka którą właśnie trzymałam, jednakże bardziej przerażająca. postać wyciągnęła dłoń moją stronę. Puściłam lalkę i wybiegłam z pokoju biegnąc na oślep udało mi się w końcu natrafić na drzwi wyjściowe. Wybiegłam na dziedziniec moje przyjaciółki już tam były głośno dyszały, widocznie wcześniej też musiały biec, wyglądały na tak samo przerażone jak ja. Nawet nie musiałyśmy się porozumiewać, tylko jak najszybciej jak mogłyśmy ulotniłyśmy się z terenu rezydencji.
Jakieś 20 min. później
Siedziałam na kanapie pomiędzy Subaru,a Shu. Oglądaliśmy jakiś kolejny horror, tym razem niekoniecznie koncentrując się na fabule. Śmieliśmy się wspominając wszystko co wydarzyło się tego wieczoru.
- ... i zaczęła krzyczeć od razu jak mnie zobaczyła... - śmiał się Kanato.
- Dziwisz jej się? - również się zaśmiałam i starłam chusteczką czerwony lukier z twarzy chłopak.
- Nigdy więcej - mruknął Reiji, niezadowolony z faktu iż śmiertelniczki pojawiły się w naszym domu.
- Oj no nie bądź taki, było zabawnie - szturchnął go łokciem Laito.
- Uważam to Halloween za udane - stwierdził Ayato biorąc co ręki zdobiony kielich wypełniony ponczem.
- Tak! - zawtórował mu Kanato.
Wszyscy wzięli do rąk swoje kielichy i w momencie w którym na zegarze wybiła północ, dało się słyszeć radosne: