Music

niedziela, 4 grudnia 2016

Diabolik Lovers 3 - "Błękitnooki"

  Ohayou! Przychodze do was z kolejną częścią fanfiction z Diabolik Lovers.
Nagły przypływ weny, przerodził się w ta oto notkę, która mam nadzieje, wam się spodoba. 
A tak na marginesie, jak pewnie wiecie zaczął się grudzień, co oznacza, że w szkole będe miała troche mniej obowiązków (mam nadzieje ;-;) i tym razem chce się zobowiązać do napisania conajmneij 3 notek w tym miesiącu! Mam nadzieje, że tym razem was nie zawiode :3 
A więc to pierwsza notka, druga, jak przewiduję będzie z "Miasta Aniołów", a trzecia, dokładnie jeszcze nie wiem, ale prawdopodobnei będzie to świąteczny bonus.
Rozpisuje się, ale chciałam was o tym poinformować. Tymczasem zapraszam do czytania i wyrażania swojej opinii w komentarzach!

♦♦♦

Znalezione obrazy dla zapytania anime girl white hair

  W pośpiech pakowałam do torby szkolnej wszystkie potrzebne rzeczy, przeklinając pod nosem mój brak zorganizowania. Czy ja naprawdę nigdy nie mogę być gotowa na czas?! Złapałam jeszcze książkę leżącą na szafce nocnej, poprawiłam górę mundurku i wybiegłam z pokoju, trzaskając głośno drzwiami.
  W limuzynie przywitał mnie jak zwykle oschły głoś Reijiego, i kolejne kazania o tym, że powinnam przestać się wszędzie spóźniać... Łatwo powiedzieć...
Rozejrzałam się po wszystkich obecnych. Shuu słuchał muzyki na słuchawkach ignorując kłótnię Ayato, Kanato i Laito, Subaru przyglądał im się z kamiennym wyrazem twarzy, a Reiji bezskutecznie próbował uciszyć trojaczki. Błękitnooka siedziała skulona w kącie limuzyny, przyglądając się wszystkiemu jak ja. Kiedy nasze spojrzenia się spotkały szybko odwróciła wzrok w stronę szyby.
Kątem oka dostrzegłam, że na granicy jej skóry na obojczyku i kołnierzyka śnieżnobiałej koszuli mundurka widnieją niewielkie czerwone ślady. Czyżby któryś z moich braci, aż tak bardzo nie umiał się kontrolować? 
  Nie miałam jednak czasu na dłuższe rozmyślenia na tan temat ponieważ samochód podjechał pod budynek liceum. Wszyscy rozeszli się w swoje strony zostawiając jasnowłosą, samą.
A ja, iż jak całe moje rodzeństwo raczej nie emanowałam wielką chęciom pomocy śmiertelnikom, również ruszyłam w swoją stronę. A przynajmniej chciałam to zrobić.
- Kasumi-san... - usłyszałam, za sobą.
Niechętnie odwróciłam się i spojrzałam na dziewczynę. Ta jednak nadal uparcie wpatrywała się w chodnik.
- Reiji-san powiedział, że będziemy chodzić razem to klasy - wyprostowała się, spoglądając mi w oczy - czy mogłabyś mi pokazać szkołę?- zapytała już bardziej pewnym siebie głosem.
Przez chwilę miałam ochotę ją olać i odejść w swoją stronę, ale zaimponowała mi tym, że w ogóle odważyła się do mnie odezwać, szczególnie po naszej wczorajszej rozmowie w jej pokoju.
Odwróciłam się na pięcie i mruknęłam - Więc choć...
Dziewczyna od razu mnie dogoniła, kątem oka mogłam dostrzec jej rozpromienioną twarz. Westchnęłam, ale mentalnie również lekko się uśmiechnęłam.

 Półleżałam na ławce wpatrując się pustym wzrokiem w ciemność za oknem. Została mi jeszcze jedna lekcja i mogłam spokojnie wracać do domu. Przysypiałam powoli, jednak głośny dźwięk dzwonka, oznajmiającego koniec lekcji, skutecznie postawił mnie na nogi. Wrzuciłam zeszyty do torby i ruszyłam korytarzem. Kiedy tylko podeszłam do mojej szafki, dziewczyna z mojego rocznika, stojąca tam spojrzałam ma nie i szybko odeszła. Zignorowałam ją. Wzięłam potrzebne rzeczy i z zamiarem udania się na dach szkoły, skierowałam się w stronę schodów. Skupiłam wzrok na zdaniach w książce którą właśnie czytałam, kiedy nagle poczułam uderzenie i straciłam grunt pod nogami. W ostatniej chwili ktoś pociągną mnie za dłoń i postawił do pionu. Potrząsnęłam głową i spojrzałam na postać stojącą na przeciwko mnie. Był to wysoki chłopak o ciemnych włosach, miał na sobie również szkolny mundurek.
Znalezione obrazy dla zapytania ruki mukami fanart- Wybacz - spojrzał ma mnie przepraszająco. - zagapiłem się
- Nic się nie stało - mruknęłam, pochylając się aby podnieść książkę, którą upuściłam.
 - Hej, nie jesteś przypadkiem z rodziny Sakamakich?
Spojrzałam w jego niebieskie oczy. Tak to się zazwyczaj kończyło. Kiedy ktoś dowiadywał się, że jestem z rodziny Sakamakich to od razu zostawałam skreślona. Ludzie po prostu się nas obawiali, wynikało to po prostu ze zwykłego ludzkiego lęku przed nieznanym który kierował większością z nich.
- Tak - westchnęłam.
- Miło mi, jestem Ruki Mukami przedstawił się i wyciągnął dłoń w moją stronę.
Chciałabym widzieć wtedy swój wyraz twarzy i szok jaki się na niej zarysował.
- Kasumi Sakamaki - uścisnęłam jego dłoń, nadal pozostając w lekkim szoku i w tym samym momencie poczułam lekkie szarpnięcie za ramię.
Odwróciłam głowę. Za moimi plecami stał Ayato, morderczym wzrokiem mierząc ciemnowłosego.
- Aya... - zaczęłam, ale on mi przerwał.
- Idziemy - warknął w dalszym ciągu wpatrując się w chłopaka.
Ruki posłał kpiący uśmiech w stronę mojego brata.
- Do zobaczenia - dodał spoglądając mi w oczy.
Ayato nie dawał za wygrana i mocniej pociągnął mnie za rękę zmuszając mnie do podążenia za nim.
Wyglądał na zdenerwowanego, ale inaczej nisz zwykle. Często się złościł, a to na Laito, że ten z niego drwii, a innym razem na Reijiego na no, że nie ten nie pozwala mu gdzieś wyjść lub lub na mnie bo zabrałam mu jego piłkę do koszykówki, ale tym razem było inaczej. Ta złość była inna, jakby złość mieszała się też z obawą i strachem. Nie odzywaliśmy się do siebie przez całą drogę do limuzyny którą czekała na nas przed szkołą. Pominęłam fakt, że została mi jeszcze jedna lekcja. Najstarszy z braci i tak zapewne mi ją usprawiedliwi.
Milczenie trwało aż do chwili kiedy limuzyna stanęła na terenie rezydencji.
- Zamierzasz mi to wyjaśnić - zagadnęłam.
- Nie mam ci czego wyjaśniać Kasumi, po prostu więcej się do niego nie zbliżaj, a najlepiej do żadnego z nich - mruknął mijając mnie i wchodząc do posiadłości.
Przez chwilę jeszcze stałam i wpatrywałam się w drzwi wejściowe za którymi zniknął mój przyrodni brat. Przeanalizowałam całą jego wypowiedź. Jacy oni? Czy my przypadkiem nie mówiliśmy tylko o jednej osobie? Czy jeszcze o kimś, bądź o czymś nie wiem?

  Przez resztę dnia (a raczej wieczoru, w końcu chodzę do szkoły wieczorowej) zajmowałam się mało istotnymi rzeczami i jakoś nie mogłam znaleźć sobie miejsca. Podczas kolacji rozmawialiśmy (co rzadko się zdarza) o szkole. Ayato ani ja nie poruszaliśmy tematu naszej kłótni, ale reszta braci i Hikari raczej widzieli, że coś było między nami na rzeczy. Po posiłku udałam się do swojego pokoju. Kilka minut potem usłyszałam pukanie do drzwi, a potem charakterystyczny zgrzyt otwierania się ich. Spojrzałam w tamtą stronę. Stała tam jasnowłosa.
- Wybacz za najście, Kasumi-san... ale... - zamilkła wpatrując się we mnie.
Uniosłam jedną brew, dalej przyglądając się dziewczynie.
- Czy u ciebie na pewno wszystko w porządku? - zapytała.
- Tak raczej tak, czemu pytasz?
- Ano... Przy kolacji wydawałaś się spięta i zamyślona, myślałam, że coś jest na rzeczy...
- Nie, jest dobrze, dzięki za troskę.
Blondynka nie wiedząc co powiedzieć wbiła wzrok w regał z książkami. Wstałam powoli z fotela i podeszłam do niej, a tak lekko się cofnęła. Najwidoczniej się bała, ale ja musiałam coś sprawdzić.
Złapałam ją za ramię i odsłoniłam rąbek dekoltu zasłaniający jej obojczyk. Kilka centymetrów nad nim widniały dwa różowawe ślady. Dziewczyna zadrżała i kiedy ją puściłam szybko przesunęła się bliżej drzwi.
- Który z nich to zrobił? - zapytałam, jednak dobrze znałam odpowiedź
Dziewczyna zaczerwieniła się.
Westchnęłam. - Dobrze, to nie istotne, idź już.
Odkręciłam się na pięcie i wróciłam do mojego biurka. Dziewczyna tylko kiwnęła głową i otworzyła drzwi z zamiarem opuszczenia pomieszczenia.
- Hikari...
- Tak? - odwróciła się zdezorientowana.
- Dobranoc

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz